Chwile grozy przeżyli mieszkańcy Berlina oraz turyści, którzy przyszli podziwiać miejscowy kiermasz świąteczny.
Wszyscy odwiedzający jarmark bożonarodzeniowy na Bereitschiedplatz przed Kościołem Pamięci w Berlinie na długo zapamiętają te wydarzenia. Niestety nie będą to miłe wspomnienia.
Jak podają media w poniedziałkowy wieczór 19 grudnia w tłum ludzi wjechała ogromna ciężarówka tratując wszystkich stojących na drodze. Świadkowie mówią, że kierowca nawet nie próbował hamować. Pokonał kilka metrów w głąb targu i gdy tylko zatrzymał się uciekł z samochodu. Po godzinie poszukiwań został zatrzymany pierwszy podejrzany. Był to 23 letni Pakistańczyk, który widnieje w rejestrze władz jako uchodźca. Po przesłuchaniach okazało się, że to nie on prowadził ciężarówkę.
Co więcej samochód, którym dokonano zamachu pochodzi z polskiej firmy przewozowej mającej siedzibę w Zachodniopomorskim. Właściciel firmy twierdzi, że polski kierowca miał w Berlinie poczekać na rozładunek towaru, jednak kontakt z nim niespodziewanie urwał się. Policja podała również informację, że po tragedii w samochodzie znaleziono zwłoki nieznanego mężczyzny. Dziś potwierdzono, że to był zaginiony Polak.
W dniu dzisiejszym włoskie media doniosły, że w Mediolanie zastrzelono 24-latka, który najprawdopodobniej odpowiada za atak w Berlinie. Zatrzymano go do rutynowej kontroli, podczas której otworzył ogień do policjantów i w efekcie zginął w strzelaninie.
W berlińskim ataku zginęło 12 osób. W sumie rannych zostało 50 osób. Niektórzy wciąż pozostają w szpitalach. Polskie władze pozostają w kontakcie ze służbami niemieckimi.
(Źródło: tvn24.pl)