Z Katarzyną – pomysłodawczynią projektu „Petardy Ks. Kaczkowskiego” rozmawia Marta Jacukiewicz
Pani Katarzyno, skąd pomysł na „Petardy Ks. Kaczkowskiego”?
Hmm… Pomysł ewoluował się z organizowanego rok temu koncertu w warszawskich Hybrydach. Znajomość z Hospicjum Puckie nabrała wymiaru przyjaźni, a i sami muzycy wręcz domagali się powtórki koncertu, więc jakbym śmiała się opierać (śmiech). Mówiąc poważniej to zeszłoroczny koncert udał się i jeszcze podczas jego trwania każdy pytał: „To co, za rok powtórka?”. I tak się narodziły „Petardy Ks. Kaczkowskiego”. Tegoroczny koncert to jedna z części składowych całego projektu, w którego skład wchodzą specjalnie nagrany utwór, teledysk, koncert, płyta CD, kalendarz jak również planowana Gala Nagród oraz coś czego nawet sami nie wiemy 🙂
A jakich wykonawców usłyszymy na koncercie?
W warszawskim Klubie Proxima w dniu 17 maja o 18.00 usłyszymy większość Artystów zaangażowanych w projekt „Petardy Ks. Kaczkowskiego”. Powiem szczerze, że pomimo tego, iż znam ich wszystkich doskonale – nie chcę nikogo pominąć. Jest to długa lista…
Do kogo adresowane jest wydarzenie?
Każdy może być odbiorcą tego wydarzenia, każdego przywitamy bardzo serdecznie. Chcielibyśmy aby każdy znalazł tu coś dla siebie, a być może – cząstkę siebie. Po zeszłorocznym koncercie zostało przy nas wiele osób gotowych do działania, i jest to już wartość dodana do projektu. Tak sobie teraz przypomniałam słowa piosenki Arki Noego: „taki duży, taki mały może świętym być…”.
Każdy – ci, którzy są „poszukujący”, również?
Również. Poszukującym można nazwać każdego. Każdy z nas czegoś poszukuje, bez względu na to czy szuka z lewa czy z prawa… A może z góry lub z dołu…
Jakie jest główne przesłanie wydarzenia?
Pyta Pani o przesłanie… Pewnie w tym szaleństwie naszego projektu „Petard” przewijają się hasła: MIŁOŚĆ, PRZYJAŹŃ, SZACUNEK, POZYTYW. I tak chyba właśnie możemy nazwać nasze przesłanie. Hasła te mówią o wartościach człowieka.
Kiedy dowiedziała się Pani o Ks. Kaczkowskim?
Czytałam tu i ówdzie artykuły o „szalonym” księdzu, ale tak z ręką na sercu to przyjarzałam się sylwetce Ks. Jana w momencie gdy zajęłam się realizacją koncertu w 2016 roku.
Co Panią w Nim fascynowalo?
Ksiądz Kaczkowski, wręcz powiem nieskromnie – mówił „moim językiem” – co można odczytać oczywiście jako zarozumialstwo czy wręcz nieprzyzwoitość, ale trudno… Widocznie jestem zarozumiała i nieprzyzwoita, ale myślę, że i taką właśnie zaakceptowałby mnie Ksiądz Jan.
Brak barier i podziałów, patrzenie na człowieka a nie nazwy, przynależności czy inne tak mało ważne sprawy w stosunku do samego ŻYCIA, które koniecznie powinno przebiegać na pełnej petardzie. Ksiądz Jan miał moc, którą chociażby widzimy podczas realizacji tego projektu. To Jego moc jest w nas wszystkich.
Myśli Pani, że warto pomagać? Dlaczego?
Często myślę, ale najbardziej lubię robić? 🙂 Warto pomagać, bardzo warto, bo daje nam to poczucie spełnienia się jako CZŁOWIEK. Poza tym wielu oczekuje na naszą pomoc, więc co? Mamy ich zostawić samych sobie? I tak po prostu żyć z taką wiedzą tuż obok?
Jesteśmy „zwierzęciem stadnym”, więc tak jakby ta pomoc drugiemu człowiekowi wpisuje się w to nasze „stado”. Pomagając też napędzamy własny mechanizm poczucia bycia potrzebnym, a to daje nam satysfakcję, która z kolei przyczynia się do naszego dobrego samopoczucia a to samopoczucie… itd. 🙂 Dlatego pomagajmy, tak po prostu – bez zbędnej filozofii.