O tym, że „choroby pachną” wiedziano już w Starożytności. To właśnie po specyficznym zapachu, jaki towarzyszył ludzkiemu oddechowi diagnozowano takie schorzenia, jak: cukrzyca (aromat owocowy), tyfus (zapach świeżego chleba) czy niewydolność wątroby (woń surowej ryby). Wiele wskazuje na to, że współczesna medycyna powróci do tego sposobu stawiania diagnoz używając w tym celu nosa … elektronicznego.
O czym właściwie mowa?
Elektroniczny nos to nic innego, jak detektor zapachowy, który będzie w stanie wyłapać zapach, jaki emitują substancje wytwarzane przez komórki nowotworowe lub bakterie powodujące gruźlicę. Sztuczny nos charakteryzuje działanie zbliżone do naturalnego mechanizmu odróżniania zapachów. Oznacza to, że urządzenie za pomocą specjalnych czujników – odpowiadających receptorom zapachowym – wychwytuje wytwarzane przez dane schorzenie biomarkery i przypisuje je do określonej jednostki chorobowej. W momencie, kiedy receptory rozpoznają rodzaj choroby prześlą je do komputera – odpowiadającego ludzkiemu mózgowi. Aby urządzenie działało jak najbardziej precyzyjnie, jego pomysłodawcy zdecydowali się użyć dodatkowo nanocząsteczek złota. Dzięki temu prawdopodobieństwo postawienia prawidłowej diagnozy na podstawie emitowanego zapachu wzrasta o 95%.
Po co to wszystko?
Biorąc pod uwagę, iż współczesna medycyna dysponuje już szeroką gamą urządzeń i metod diagnostycznych powstaje pytanie o sens stworzenia elektronicznego nosa. Otóż specjaliści, tłumaczą potrzebę wdrożenia detektorów zapachu tym, że pozwolą one na wykrycie choroby nowotworowej czy innego groźnego schorzenia już we wczesnym stadium. To z kolei pozwoli na o wiele skuteczniejsze działanie celem powstrzymania dalszego ich rozwoju. Ma to związek z wyjątkową czułością, jaką cechują się e-nosy. Sztuczne nosy dają więc szansę na bezinwazyjne, szybkie i co najważniejsze bezbłędne rozpoznanie takich schorzeń, jak rak: płuc, piersi, jelita grubego i prostaty – a to właśnie te nowotwory zbierają od lat największe żniwa.
***
Pierwszy sztuczny nos został zaprezentowany już w 2009 roku przez naukowców z Instytutu Technologii Technicon w Izraelu. Wynalazcą urządzenia jest prof. Hossam Haick, który już snuje plany o udoskonaleniu sztucznego nosa w mechanizm, który pozwoliłby na zespolenie go ze smartfonem, dzięki czemu technologia stałaby się bardziej użytkowa. Taki projekt otrzymałby z pewnością Nagrodę Nobla.
Warto też podkreślić, że elektroniczny nos do diagnozowania chorób nowotworowych stał się inspiracją dla prof. Pereny Goumy (Uniwersytet Stanowy Nowy Jork) do stworzenia modeli, które specjalizowałyby się w rozpoznawaniu: cukrzycy, astmy, hipercholesterolemii, chorób nerek i wątroby. Do tego celu chce wykorzystać bardzo cienkie nanowłókna tlenków metali.
*źródło: Sekrety Medycyny 7/2016;
grafika: pixabay.com