„Musieliśmy uratować te biedne dzieci…” – te słowa brzmią, jak motywacja szlachetnego czynu, ale nie w ustach psychopatycznej porywaczki dzieci i wspólniczki w odbieraniu im życia. Aneta Jaworska jednak przekonana jest o słuszności swojego postępowania. I być może ani ona, ani pomysłodawcy tego makabrycznego planu nigdy nie zostaliby schwytani i ukarani, gdyby nie pechowe uprowadzenie pewnej 6-latki. Porwana dziewczynka okazuje się być siostrzenicą bystrej i bardzo konsekwentnej w postępowaniu policjantki Gai Wolf. Kiedy kobieta wkracza do akcji jeszcze nie wie, że jej prywatne śledztwo otworzy przysłowiową puszkę Pandory, a ona sama będzie zmuszona do stawienia czoła swoim demonom z przeszłości. Czy Gaja, której misją życia staje się realizacja hasła: „Nie ma winy bez kary” uratuje Zuzię? Co zrobi z odkrytą rodzinną tajemnicą? Co jeszcze obnaży prywatne śledztwo Gai? I czy rzeczywiście za tajemniczymi morderstwami kilkulatków stoi jeden człowiek czyli okrzyknięty pseudonimem Pan Kołysanka? Tego wszystkiego dowiecie się z najnowszej książki autorstwa Bartłomieja Piotrowskiego „Kołysanka”.
Kiedy zasiadłam do lektury tej książki ani przez chwilę nie spodziewałam się, że czeka mnie bardzo misternie skonstruowana intryga. Nie spodziewałam się również, że jej bohaterowie to w gruncie rzeczy ofiary swojej własnej wyobraźni. I chociaż z początku książka nie wzbudziła we mnie zbytniego entuzjazmu, to gdy dałam jej drugą szansę historia w niej przedstawiona pochłonęła mnie bez reszty. O czym właściwie jest „Kołysanka”? Autor zabiera nas do Gliwic, gdzie ofiarami psychopatycznego mordercy – który, jak okazuje się później nie działał sam – padają kilkuletnie dzieci. Są uprowadzane ze szkół lub wprost ze swoich domów, podczas gdy ich rodzice w nich przebywają, ale nie zdają sobie sprawy o rozgrywającego się tuż obok nich dramatu. Na porwane dzieci czeka pięknie urządzony bajkowy pokój tętniący kolorami i wypełniony najnowszymi zabawkami. Jednocześnie jest to śmiertelna pułapka – morderca wpuszcza do pokoju gaz, który wprowadza dzieci w stan snu, z którego już się nie budzą. Następnie ich ciała podrzuca na place zabaw… Gliwicka policja nie potrafi wskazać porywacza. Rodzice żyją w strachu. I kiedy wydaje się, że zbrodniarz nigdy nie zostanie ukarany do akcji wkracza Gaja Wolf – młoda policjantka, była żołnierka, samotna inie stroniąca od alkoholu oraz miłosnych przygód z przypadkowymi mężczyznami. Jest ona ciocią ostatniej z ofiar porywacza – 6-letniej Zuzi. Kobieta rozpoczyna wyścig z czasem nie mają żadnych poszlak, dysponując jedynie nagraniem z monitoringu miejskiego, który analizowany na tysiące sposobów pozornie nic nie wnosi do sprawy… Jednak wytrwałość i determinacja Gai powodują, że sprawca oraz jego wspólnicy zostają namierzeni. W trakcie śledztwa na jaw wychodzą również liczne skrywane rodzinne tajemnice i sekrety. Gaja musi zmierzyć się nie tylko z trudną prawdą o swoim nieżyjącym bracie (ojcu Zuzi), ale również ze swoją przeszłością. Gdy wydaje nam się, że finał poszukiwań oznacza koniec tej mrocznej historii, autor zaskakuje nas zwrotem akcji i … historia zaczyna się na nowo. Teraz to Gaja przejmuje kontrolę nad sytuacją i wciela się w rolę kata…
To co najbardziej podobało mi się w tej książce to nieprzewidywalność zwrotów akcji. Z pozoru prosta sprawa przeradza się w mroczną, bardzo zawiłą historię, która pochłania nieskończenie wiele ofiar. W trakcie lektury odkrywamy bowiem, że … bohaterowie nie są tymi, za kogo się podają, co nadaje historii smaczku i powoduje, iż niechętnie odchodzi się od tej lektury… Autor zabiera nas też w podróż wprost do owładniętego chorym poczuciem sprawiedliwości umysłu kata: „Wielu z was pewnie kojarzy mnie jako Norberta Jaworskiego, ojca zamordowanego Sylwestra Jaworskiego… Wybaczcie mi, ale to kłamstwo. Mój najdroższy syn Sylwester faktycznie nie żyje. Podobnie zresztą, jak Norbert Jaworski, którego musiałem zabić i przejąć jego tożsamość. W rzeczywistości nazywam się Karol Zawisza i skoro oglądacie ten film, jestem już martwy. (…) Niektórzy z was nazywali mnie „Panem Kołysanką”. Rzeczywiście nim jestem, chociaż nie przepadam za pseudonimem. Macie mnie za potwora, ale to skrajnie niesprawiedliwe. Każde z tych dzieci, również mój ukochany Sylwester, zasługiwało na coś znacznie lepszego niż słabi rodzice, którzy byli bezbronni wobec własnych ułomności. (…) Bardzo bym chciał, aby dla tych wszystkich dzieci był możliwy iny sposób ratunku… Jednak tylko tak można było im pomóc. (…) Śmierć wydaje się czymś Jest też jeszcze coś, co zachęca do przeczytania tej książki. Żyjąc w czasach, gdzie niekiedy dość tajemnicze zniknięcia dzieci w różnym wieku nie doczekują się nigdy swojego finału, historia jaką przedstawił Bartłomiej Piotrowski nabiera zupełnie innego wymiaru. Staje się jednocześnie niezwykle realistyczna…
UWAGA! Sięgacie po tą lekturę na własną odpowiedzialność…
Tytuł: „Kołysanka”
Autor: Bartłomiej Piotrowski
Gatunek: thriller psychologiczny/thriller kryminalny
Rok wydania: 2018
Wydawnictwo: Helion