Mowa nie o kim innym, jak o Robercie Kubicy, który właśnie dzisiaj podpisał swój kontrakt z Williamsem. Jest to równoznaczne z powrotem do F1.
Dla przypomnienia – osiem lat temu Robert Kubica uległ poważnemu wypadkowi na trasie rajdu Ronde di Andora. Kontuzja, której doznał wykluczyła go z czynnej jazdy. Przez cały ten czas Kubica walczył o odzyskanie sprawności. Wieloletnia rehabilitacja i inne zabiegi przyniosły wreszcie oczekiwany rezultat.
Co prawda nie od razu zobaczymy Mistrza w akcji. Przypisano mu bowiem funkcję kierowcy testowego. Jednak – jak zapewnia sam Kubica – w przyszłym roku na nowo zasiądzie za sterami maszyny i będziemy mogli śledzić jego poczynania na torze. Sam Mistrz bardzo optymistycznie podchodzi do całego zdarzenia o czym sam zapewnia, mówiąc: To wspaniałe uczucie. Emocjonalny moment. Jestem bardzo szczęśliwy, znów będę na polach startowych. Ten rok był dla mnie bardzo pożyteczny, choć gdy nie znalazłem się w kokpicie wiele osób uznało to za moją porażkę. Poznałem zespół, jak działa. Jestem gotowy na pracę (…) Wiem jak to jest być topowym kierowcą F1 i nie boję się tego. Wymaga to wiele pracy i poświęcenia. Jestem na to gotowy.”
Robert Kubica swoją postawą dowiódł, że potrafi być tak samo waleczny w życiu co na trasie. Jego przykład to również doskonała ilustracja tego, jak wiele daje determinacja oraz prawdziwa pasja. Bez nich trudno byłoby mu wrócić do formy. Tym bardziej, że specjaliści kilkakrotnie wypowiedzieli się na temat doznanej kontuzji – iż jest ona nieodwracalna.
Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko cieszyć się z sukcesu osobistego Pana Roberta oraz życzyć mu, aby pozytywna energia go nie opuszczała. Kubicę będziemy mogli oglądać za sterami jego maszyny już w marcu przyszłego roku na torze w Australii.
Źródła: sportowefakty.wp.pl; fakt.pl
Grafika: pixabay.com