Zimą niezwykle często na naszej twarzy pojawiają się rumieńce. Kojarzymy je wtedy z przemarznięciem lub przegrzaniem. Dermatolodzy jednak przestrzegają, aby nie lekceważyć tego objawy, gdyż może on przerodzić się w dużo poważniejsze problemy i to nie tylko skórne, ale i zdrowotne.
Dawniej widoczne na twarzy rumieńce symbolizowały zdrowie,a traktowane były jako dodatek do kobiecej urody. Dzisiaj zaczerwieniona twarz ma niewiele wspólnego z urokiem. Dermatolodzy ostrzegają, że może to być jeden z objawów uszkodzenia delikatnego naskórka bądź symptom przesuszonej skóry. Skąd biorą się rumieńce na twarzy? W jaki sposób kosmetyka może pomóc nam w pozbyciu się tego niechcianego defektu?
Skąd te rumieńce zimą?
Lekko lub nieco bardziej podkreślone pudrem policzki potrafią zmienić rysy naszej twarzy. Problem pojawia się, gdy rumieńce niszczą misternie wykonany make-up lub zalewają naszą twarz w najmniej odpowiednim momencie bądź co gorsze, nie chcą w ogóle ustąpić. Dermatolodzy twierdzą, że może być to symptom przesuszonej, zniszczonej lub podrażnionej skóry, o co zimą jest niezwykle łatwo. Sprzyjają temu takie czynniki, jak:
- wysuszające powietrze urządzenia podnoszące temperaturę w pomieszczeniach (klimatyzatory z funkcją grzewczą czy kaloryfery);
- sztuczne oświetlenie, które emituje szkodliwe promieniowanie UV.
Zimą znacznie częściej przebywamy też w domach, chroniąc się przed mrozem, co z kolei powoduje, że narażamy skórę na kontakt ze szkodliwym działaniem urządzeń elektronicznych. Powodują one zaburzenie proporcji jonów dodatnich i ujemnych w powietrzu, co wpływa na odwodnienie skóry.
Czego szukać w kosmetykach?
Walcząc z niechcianymi rumieńcami warto wesprzeć się kosmetykami, które zawierają w swoim składzie:
- masło kakaowe (Shea) – natłuszczające i chroniące skórę przed wysuszającym wiatrem i mrozem;
- witaminy A i E – odżywiają i regenerują przesuszoną skórę twarzy;
- pantenol i alantoina – łagodzą podrażnienia oraz przyspieszają procesy naprawcze;
- naturalne oleje i olejki.
Wymienionych składników należy szukać w kremach na dzień, jak i na noc. Niezbędnym preparatem w zwalczaniu rumieńców jest również woda termalna, która jednocześnie: koi podrażnienia, chroni przed przesuszeniem oraz ułatwia skórze regenerację dostarczając jej mikroelementów.
Kiedy kosmetyki to za mało
Jeśli zauważymy, że mimo stosowania preparatów kosmetycznych, nasz problem nie mija, a co gorsze przybiera na sile, należy jak najszybciej udać się po fachowe wsparcie do dermatologa. Dlaczego? Otóż rumieńce oraz zaczerwienie twarzy stanowią często pierwsze objawy trądziku różowatego – zaliczanego do najczęściej występującej na świecie choroby skóry. Zlekceważenie tego podejrzenia może jedynie pogorszyć stan naszej cery, na której mogą zacząć się pojawiać wypryski, obrzęki skóry twarzy, łuszczenie, pieczenie, ból, nadwrażliwość, wykwity ropne. Bywa również, że nieleczony trądzik różowaty potrafi wywołać: zapalenie spojówek i brzegów powiek oraz uszkodzić rogówkę oka. Warto też podkreślić, że rumieńce będące symptomem trądziku różowatego, mogą być związane z toczącymi się w organizmie: stanami zapalnymi czy zaburzeniami hormonalnymi.
***
Jak zatem widzicie zimowe rumieńce nie zawsze są oznaką, że przemarzłyśmy czy jest nam za gorąco. Jeśli tylko pojawią się u Was reagujcie natychmiast. W razie braku widocznej poprawy, udajcie się po pomoc do specjalisty.
źródła: Moda na zdrowie 12/2016; Poradni Zdrowia – Skóra
fot.: ELANUSA (pixabay.com)